Przechadzałam się po terenach sfory. Był piękny dzionek, więc nudno by
było siedzieć w miejscu. Wskoczyłam na kamień i rozejrzałam się. Wiał
zimny, północny wiatr. Zeskakując z kamienia, łapa mi się podwinęła i
stoczyłam się na dół. Zatrzymałam się na drzewie. Przed oczami miałam
mroczki i mgłę. Chodziłam jak pijana, trafiając co raz na drzewo.
Usiadłam i oparłam się o skałę. Zobaczyłam przed sobą jakiś rozmazany
kształt.
- Wszystko okej?- zapytał mnie jakiś głos.
- Nie - jęknęłam i przyłożyłam sobie łapę do czoła.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę nie pisać w komentarzach przekleństw lub rzeczy niezwiązanych z sforą.
Podpisywać się proszę imieniem psa/suczki, np. ~~Jasmine. Jeżeli ktoś nie należy do watahy pisze ~~Przechodzień lub po prostu ~~Nie ze sfory.
Dziękuje c: