Spojrzałem na nią i zacząłem rozmyślać. Chyba ją kocham. Jestem tego prawie pewny. Bynajmniej wiem, że ją lubię.
- Tak, Honey - powiedziałem i uścisnąłem ją.
Dosłownie skakała z radości. Jeszcze nie zaczęło świtać a my biegaliśmy po Lawendowym Polu. Przy którejś rundce zerwałem kwiat i wpiąłem jej za ucho. Wyglądała ślicznie.
- Co na to nasi rodzice? - spytałem.
- Nie wiem - powiedziała zasmucona. - Przeżyją.
- Mam nadzieję. Wracajmy bo się zorientuję, że nas nie było.
Odprowadziłem Hon do jej jaskini i wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Może przenocujesz u mnie?
Honey ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz