Wyszłam z jaskini zanim rodzice to zauważyli. Lepiej, żeby nie wiedzieli, że wychodzę bez pozwolenia. Pobiegłam na jakąś polanę i spotkałam jakiegoś psa. Jak się przedstawił - Klaus. Był to zdecydowanie tym przystojniaka, ale za bardzo pewny siebie. Poszłam dalej, do lasu. Słońce grzało niezmiernie, dlatego też zamoczyłam łapy w strumyku obok. Potem położyłam się i zasnęłam. Śniło mi się, że spotkałam jakiegoś psa. Nie wiem kto to, ponieważ jego rysy były bardzo rozmazane. Kiedy tylko próbowałam się przyjrzeć, pies ze snu uciekał. Super. Miałam wrażenie, że skądś go znam. Po jakimś czasie obudziłam się. Strumyk nadal szumiał tak jak kiedy tu przyszłam. Obróciłam się i przestraszyłam się. Za mną stał jakiś pies. Tak jakby z mojego snu.
- Cześć. Jestem...
Ktoś ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz