Gdy staliśmy przed moim domem, Roney mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Nagle usłyszałam głos taty:
- HONEY?!?!
Ron skoczył w krzaki, a tata spojrzał na mnie groźnie i powiedział:
- Marsz do domu.
* 10 minut później *
- Nieodpowiedzialność. Masz dopiero trzy miesiące i już całujesz się z jakimiś kundlami! – tatuś był naprawdę zdenerwowany.
- Roney nie jest kundlem! – broniłam ukochanego. Nie będę opowiadać o
dalszym przebiegu kłótni. Powiem tylko, że kłóciliśmy się godzinę, a
potem uciekłam z płaczem.
* Kolejne 10 minut później *
Siedziałam niezdecydowana przed jaskinią Roney’a. Wejść, czy nie? Dobra,
wchodzę. Wślizgnęłam się cicho. Podeszłam do śpiącego Rona i go
obudziłam. Był zdziwiony moim widokiem.
- Co się stało? – spytał szeptem, a ja wskazałam drzwi. Kiwnął głową.
Chwilę później byliśmy na Lawendowym Polu. Opowiedziałam mu o kłótni z
tatą.
- Nie bój się – rzekł po chwili. – Ja zawsze będę przy tobie.
Poczułam nagły przypływ odwagi. Spojrzałam psu prosto w oczy.
- Roney, czy… Będziesz moim partnerem?
Roney ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz